Psy w czasie wielkiej wojny ojczyźnianej: czworonożni bohaterowie zwycięstwa
Zbliża się jasne i uroczyste święto - 9 maja. Wiemy, jak i jakim kosztem nasi dziadkowie osiągnęli to Zwycięstwo, ile kosztowało to cały nasz naród. Ale jednocześnie wielu nie ma pojęcia, że psy podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej pokazywały prawdziwe cuda bohaterstwa, z których ludzie mogliby być dumni. Nigdy się nie dowiemy, ilu z naszych bezinteresownych, czworonożnych pomocników zostanie pozostawionych na ziemi obok swoich panów. Ale zawsze możemy pamiętać o ich wyczynie. Co psy robiły w tym najtrudniejszym czasie?
Zadowolony
Informacje ogólne
Wiemy o skali zaproszenia. A czy ktoś pamięta, że od pierwszych dni wojny do jej zakończenia w Berlinie na front wezwano ponad 60 tysięcy psów? I mówimy nie tylko o słynnych owczarkach niemieckich: od czasu do czasu nawet pudle wpadały pod grzebień, a te „panienki” nie zajmowały się kobiecymi sprawami. Czasami nawet wysadzali czołgi wroga. Zdjęcia takich psów można dziś oglądać w muzeach wojskowych..
Dziś wiadomo, że w latach wojny zniszczyli ponad 300 pojazdów wroga. Wydawałoby się, że to kropla w morzu potrzeb. Ale każdy czołg mógł kosztować życie dziesiątek naszych żołnierzy, więc bezinteresowna i heroiczna praca tych małych psów prawdopodobnie pozwoliła przynajmniej niektórym młodym chłopcom przeżyć, stając się ojcami i dziadkami. Wyczyn pasterza Diny jest znany: udało jej się wykoleić wrogi pociąg.
I wykoleili pociągi ...
Do tego czasu saperom udało się już „podważyć” płótno, ale trzeba było je ostatecznie wykończyć i to podczas ruchu pociągu. Z grupy partyzanckiej wypłukano krew, trzeba było chronić ludzi. Wybór padł na Dinę: była inteligentnym i dobrze wyszkolonym psem. Zrobiono dla niej specjalny "plecak", z którego mógł wyskoczyć doświadczony "człowiek od rozbiórki". W każdym razie wszyscy na to liczyli.
I tak się stało. Owczarek zdążył prawie na oczach policjantów przekraść się na nasyp, zostawić tam minę i już prawie przed kołami nadjeżdżającego pociągu odskoczyć w bok. Dina przeżyła i stała się prawdziwą bohaterką wśród żołnierzy! Oto wyczyny psów na pierwszej linii podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej ...
Dzhulbars feat
Każdy, kto w jakiś sposób interesował się historią Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, prawdopodobnie zna tę historię. Kiedyś był sobie pies Dzhulbars. W czasie wojny zajmował się „wykrywaniem” min, robiąc to z takim sukcesem, że pod koniec wojny miał około 500 „niespodzianek” wroga. Ponadto znalazł nie mniej niż półtora setki potężnych, niewybuchów. Ile istnień ludzkich może zabrać to śmiercionośne żelazo! Dzhulbars nie dopuścił do tego.
Pod sam koniec wojny dzielny pies został poważnie ranny odłamkami, tak że podczas słynnej Parady Zwycięstwa nosił go w ramionach podpułkownik Mazover. Legenda głosi, że ten pies leżał na płaszczu samego Stalina. Nie wiadomo, czy to prawda, czy nie, ale musimy pamiętać o niezrównanym i uczciwym heroizmie zarówno samego Dzhulbara, jak i wojskowych treserów psów.
Dick jest mniej znany. Ten collie zdołał w czasie wojny znaleźć około 12 tysięcy min! Ale nawet z tego nie jest znany. Faktem jest, że Dick, który miał ostry, wręcz psi zapach, brał udział w rozminowywaniu szczególnie cennych zabytków historycznych, które naziści hojnie „wypychali” materiałami wybuchowymi. Jego osobisty rekord to prawie trzytonowa mina lądowa, odkryta przez wypalonego w nosie sapera podczas fundamentów pałacu. Lepiej nawet nie myśleć o konsekwencjach wybuchu takiego urządzenia.!
Ogólnie w ciągu całej wojny psy były w stanie wykryć i zneutralizować (często kosztem życia) ponad sześć milionów min, min, pocisków i innych substancji wybuchowych! Nierealny, przerażający tom, który nie zmieściłby się nawet w kilku pociągach towarowych!
„Specjalności” w zakresie prowadzenia pojazdów i towarów
W całym okresie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej ponad 700 tysięcy rannych żołnierzy zostało wyprowadzonych z pól bitew przez psie zaprzęgi, a ponad 3,5 tysiąca ton pilnie potrzebnej amunicji zostało przywiezionych na linię frontu przez psie „siły pociągowe”. Aby psy mogły wyprowadzać ludzi z pola bitwy, wykonano dla nich specjalne włócznie w kształcie łodzi. Zdarzyło się, że psy-sanitariusze całkowicie samodzielnie przedarli się na sam front i zastali tam „ciężkich” wojowników. Ilu ludzi zawdzięcza życie tym robotnikom na ogonie, dziś nikt nie powie.
Jeszcze ważniejsza była rola psów sanitarnych w okresie zimowym. Zdarzają się przypadki, gdy nawet kilkudziesięciu lekko rannych żołnierzy ginęło na linii frontu, po prostu zamarzając. Tylko dzięki psom sanitarnym liczba ta została znacznie zmniejszona. Psy, nawet pod śniegiem, bez wątpienia czuły wciąż żyjących ludzi, często same ich kopiąc. Często to psy, które godzinami rozgrzewały twarz człowieka w dzikim mrozie, dosłownie wyciągały go z innego świata.
Żołnierze wiedzieli o tym i opiekowali się psami. Znany rosyjski przyrodnik i pisarz Jurij Iljinski, opisując swój pobyt na froncie, opowiedział o jednym jasnym i znaczącym przypadku. Następnie grupa żołnierzy po marszu zatrzymała się, by odpocząć w jednej z tylnych ziemianek. W ścianie jeden z bojowników znalazł bogactwo, które w tamtych czasach było po prostu niespotykane - całą paczkę płatków owsianych! Żołnierze szybko rozpalili ogień i już nie mogli się doczekać nadchodzącej kolacji, gdy chudy, brudny i zmęczony przewodnik wszedł do ziemianki.
Powiedziawszy „kilku serdecznych” żołnierzy, wziął od nich płatki. Okazało się, że to pożywienie dla całej ekipy psów, które niecierpliwie jęczały przy wejściu. Głodny, zmęczony człowiek przede wszystkim (!) Ugotował dla nich owsiankę, ostudził ją i nakarmił czworonożnych pomocników. On sam, dzieląc się swoimi skromnymi zapasami z głodującymi wojownikami, zjadł znacznie później. Jak nie pamiętać łowców tajgi, którzy przede wszystkim karmili swoje husky!
Sygnalizatorzy
Niestety, ale katastrofalne straty pierwszych miesięcy wojny wiele zawdzięczamy kompletnemu brakowi komunikacji między różnymi jednostkami. W przyszłości zrobiono wiele, aby naprawić tę katastrofalną sytuację. Jednym ze sposobów zapobiegania „spójnemu głodowi” było szkolenie psów, które przeciągały kabel telefoniczny przez najtrudniejsze i najbardziej napięte miejsca, dostarczały personelowi paczki dokumentów. Znany jest przypadek, gdy wrogi snajper zadał psu owczarek Alma ciężką ranę głowy i prawie oderwał dolną szczękę. Mimo strasznych ran pies sięgnął do swoich i wręczył dokumenty.
Nasza usługa jest niebezpieczna i trudna ...
W latach wojny na naszych tyłach działały tysiące gangów i pojedynczych zbirów, co często przerażało całe miasta. Z pomocą przybyły „latające oddziały” Moskiewskiego Wydziału Kryminalnego z cennymi „ogoniastymi pracownikami”. Policjanci i psy, zachowując się twardo i bezkompromisowo, szybko porządkują.
Nie zapomnij o harcerzach. Nieustannie korzystali z usług psów, polując na wrogie szlaki, „tajemnice” i zamaskowane magazyny z amunicją, lekarstwami i umundurowaniem. Czasami to psy eskortowały naszych żołnierzy dosłownie pod same nosy nazistów, pomagając znaleźć drogę nawet na bagnistych bagnach. Tak właśnie psy pomagały ludziom. Ich wyczyn jest nie mniej chwalebny niż zasługi naszych dziadków.